Używania tylko serca a nie rozumu. Film podobał mi się, pouczający, fajne zakończenie moja ocena to 6
:)
Pytam, bo czytając książkę można się dowiedzieć, że bohaterka poza tym, iż kierowała się wielką miłością, również (korzystając z Twoich słów) używała rozumu. Nie siedziała tylko bezczynnie w buszu, lecz starała się jak mogła, by przetrwać tam 'jak najwygodniej'. We filmie jest to zbyt skromnie ukazane.
Ja czytałam książkę i według mnie Corrine w ogóle nie używała rozumu. Nie na początku. Zauroczyła się w facecie, z którym zamieniła kilka zdań bez ładu i składu, po czym narażając własne zdrowie, błądziła po afrykańskich więzieniach, żeby odnaleźć nieznajomego. Potem wróciła do swojego kraju i - choć nie miała żadnego kontaktu z tym Masajem - po pół roku pojechała z powrotem do buszu, zostawiając narzeczonego, pracę i całą rodzinę. Zdecydowała się na to, by odwrócić swoje życie do góry nogami, skrzywdzić najbliższych dla człowieka, o którego kulturze nic nie wiedziała, i z którym łącznie rozmawiała jakieś... pół godziny. Gdzie tu rozum?
Sugerujesz, że w pierwszych stadiach zakochania człowiek kieruje się rozsądkiem i zachowuje się rozumnie ??
Przecież ta kobita to pasztet jakich mało, nikt jej nie chciał nawet w Niemcowni (a wszyscy wiemy co tam są za dziąchy), to wyjechała szukać szczęścia dalej, jakiś zdesperowany masaj ją wziął, zrobił dzieciaka, ale w końcu wódz mu powiedział, że nie chce brzydkich dzieci i się skończyła miłość. Ot ta mało inteligentna persona napisała książkę i zdobyła gruby hajs, a profesor na polibudzie zgarnia średnią krajową, a wystarczyło tylko dać się wydupczyć masajowi i napisać o tym książkę...