Film ogółem całkiem dobry. Ale mam zastrzeżenia co do zachowań bohaterki tak jak
większość z was:)
Można się domyśleć co nią kierowało, ale stawiając siebie na jej miejscu. W samym filmie
niestety zostało to powierzchownie przedstawione. Film tworzy szereg niekompletnych i
miejscami chaotycznie połączonych scen.
Jednak w odbiorze wywołuje jakieś emocje i nie żałuję, że go obejrzałam ;)
Idiotka i tyle. Nie znając kultury i obyczajów przeprowadza sie do buszu i próbuje tam coś zmienić zamiast się przystosować.
A to źle, że chciała pomóc rodzącej kobiecie, zamiast, tak jak wszyscy, nie dotykać jej, bo jest "opętana"? Wtedy by się przystosowała.
Zgadzam się. Carola nawet nie miała pojęcia o tym, że obrzezanie jest dla tych ludzi czymś zupełnie normalnym.
Też ten chaos w filmie nieco mi przeszkadzał, podobnie jak ewidentny brak podsumowania na końcu - wiem, że zakończenie jest super, i daje sporo do myślenia ale nie w tym przypadku, bo widz od początku jest przyzwyczajony przez twórców filmu do przerywanej narracji, a w najważniejszym momencie tego podsumowania narratorki nie ma.
Dziwi mnie brak wytłumaczenia skąd ten związek, u nikogo z was tego nie widzę co mnie trochę dziwi. Po pierwsze, musimy wziąć pod uwagę, że film oparty jest na książce, która to jest biografią tej Niemki, co nam to daje? Otóż biografia ta, jak każda jest bardzo subiektywna, tutaj widać kłamstwo, które niby wyrażane są przez uczucia. Musimy zdać sobie z tego sprawę, że jednak uczucia są związane z logicznym myśleniem, nawet coś jak miłość, a powiedziałbym- w szczególności. Tutaj tego brakuje, dlaczego? Jak pisałem- mamy tu pewnie kłamstwo. Otóż ta cała "miłość" to pewien można to nazwać fetysz tejże kobiety. Doskonale wiedziała na co się pisze, jakie są różnice kulturowe i jak ten murzyn będzie ją traktować, ale zdecydowała się na to. Jedni wolą brunetki, inni blondynki, ktoś trzeci wybierze kobietę wyglądającą na bardzo młodą, za to czwarta osoba woli "osobników" z tej samej płci, ona wybrała murzyna z dużym interesem, ot cała "miłość".
Myslę że nie chodziło o "interes"...płytko ujęty temat.Za filmem tym nie przepadam,z pewnością dlatego że brak w nim logicznego,rozumnego działania głównej bohaterki....Ot,po prostu...nagły zryw uczucia i pokonaniu wszystkiego żeby walczyć o miłość(?)...i oczywiście (co ludzkie) walka o sprawiedliwość i o normalność przyjętą w społeczeństwie....lecz życie pokazało swoje i dało nauczki....lepiej nie pchać się gdzieś,gdzie cię nie chcą i jeden nap przekór wszystkim...to się nigdy nie uda....
No nie ma tu logiki jak w każdym kłamstwie. Mogło chodzić o interes, mogło o cokolwiek, aczkolwiek są rzeczy bardziej i mniej prawdopodobne.
Temat samego zauroczenia i podjęcia jakże ważnej życiowej decyzji przez główną bohaterkę został w filmie potraktowany bardzo powierzchownie. Dlatego też przez cały seans miałem wrażenie, że jej postępowanie jest kretyńską i nie przemyślaną zachcianką znudzonej i bogatej szwajcarki. Według mnie bohaterka może uchodzić za mało życiową i może nawet nie zrównoważoną kobietę.
ciekawa historia, ale czegoś mi brakowało. głównie brak jakiejkolwiek rozmowy pomiędzy głównymi bohaterami. Podejmując tak ważną decyzję jaką jest związek z osobą o zupełnie innej kulturze trzeba rozmawiać. Pytać, obserwować, czytać, słuchać. Mam wrażenie, że główną bohaterkę w ogóle nie interesowała kultura, tradycja i obyczaje panujące w wiosce. Po prostu żyła tam nie do końca akceptując tamtejsze zwyczaje, które jak określił ksiądz, po prostu trzeba bezwarunkowo zaakceptować.
Zgadzam się.Sama znam kilka małżeństw w którym żyją kobieta z mężczyzną z zupełnie innych narodów,kultury i....miejsca kobiety "gdzie jej miejsce".Fakt że to dalekie kraje,ale kultury i obyczajów nie da się przełamać....chyba że polega ono na zjedzeniu uszek wigilijnych.... ;-/ Wart zapamiętać,pewnych rzeczy człowiek nie przeskoczy i nawet najgłębsze uczucie nie zwalczy pewnych obrządków i tradycji."Basta"